Maciek:
Nie wiem jak do tego mogło dojść? Żeby wpakować nas razem do pokoju to jeszcze jestem w stanie jakoś zrozumieć, chociaż nie jestem zachwycony tym faktem, no, ale żeby małżeńskie łoże?! Oni chyba powariowali do reszty! Oczywiście od razu poszedłem do trenera, a ten, że nic nie poradzi, że innych wolnych pokojów już nie ma, że Kuba mu opowiadał jak to dobrze dogadywałem się zawsze z Majką, i że skoro jesteśmy rodziną, a nawet nie dawno byliśmy razem pod namiotem to nie powinno nam to sprawić problemu... To ciekawe co by nasz szanowny trener powiedział, jak by jego ulubiona ciocia Halinka zechciała nam towarzyszyć na jakiś zawodach i trafiła by z nim do pokoju. Och nigdy nie zapomnę jak kiedyś podczas konkursów w Zakopanem spędziła z nami cały dzień i ciągle było tylko : "Łukaszku nie bądź taki ostry, przecież ich zamęczysz tymi brzuszkami", "Łukaszku, a może zamiast iść na skocznie zjecie obiadek, przywiozłam z domu specjalnie dla was zupkę pomidorową i kotleciki, zaraz je gdzieś wam odgrzeje" , "Łukaszku, ale ty się zupełnie na tym nie znasz..." Ciocia Halinka- doradca trenera- tak ją nazywaliśmy.
Wróciłem do niej no i nie miałem wyjścia, musiałem odstąpić jej to wielkie łoże, a sam ułożyć się na twardej podłodze... jak jutro nie będę się mógł ruszać i spadnę na bule to skargi proszę do trenera, albo Kuby, że mnie tak załatwili!
Po obiedzie pojechaliśmy na kwalifikacje. Majka oczywiście usiadła w busie między Dawidem i Jankiem, z czego obaj się bardzo ucieszyli i rozmawiali o czymś zawzięcie, a ja mogłem w końcu porozmawiać z Piotrkiem:
-Te młody jak mogłeś mnie wymienić na Maje? No rozumiem, że jest bardzo atrakcyjna i tak dalej, no ale nie musisz się martwić, jak by na przykład dostała pokój z takim Mustafą to na pewno nic złego by się jej nie stało... a tak to ja będę musiał teraz znosić jego nocne życie, a rano będę musiał go na siłę z wyrka wyciągać!- oburzył się, bo jeśli nie wiecie to Dawid jest nocnym markiem, nieraz kiedy np. Piotrek nie jechał, albo mieliśmy pokój w trójkę to chcieliśmy iść spać o jakiejś ludzkiej porze, bo jak by nie było śniadanie jest zawsze ok. 8 więc trzeba wcześnie wstać, a ten siedział na komputerze przez pół nocy i stukał w tą klawiaturę, albo oglądał jakieś filmiki i spać się nie dało, a rano budzik dzwonił mu piąty, szósty raz, a ten nic i potem przychodziliśmy na skocznie pół przytomni.
-Co ja Ci poradzę?! To trener wymyślił, jeżeli o mnie chodzi to chętnie bym się z Dawidem zamienił...- mruknąłem, no jeszcze nie zwariowałem, żeby z własnej woli być z Mają w jednym pokoju.
-Serio?! he he he no to co zamieniamy się?- zaproponował rozentuzjazmowany, no i co miałem pozwolić, żeby Dawid spał z Mają w jednym łóżku, czy może ja mam w nim spać razem z Wiewiórem. O rany chętnie bym do niej Mustafa posłał, ale jak coś między nimi zajdzie i on się prawdy dowie... cholera, musiałem Piotrkowi odmówić... Postękał trochę, pomęczył no, ale co miałem zrobić? Czuję, że muszę ją mieć cały czas na oku bo coś wywinie, więc będę z nią mieszkał, przynajmniej na razie, jak Ewa przyjedzie do Soczi to może uda mi się je razem ulokować. Ewa ratuj!!!
Warunki na skoczni jak na Willingen, gdzie często wiatr krzyżuje wszystkim szyki, były całkiem dobre. Wszystko działo się w równym tempie, nikt raczej nie został ściągany z belki, było dobrze. Jankowi się udało, przez to, że kilku zawodników z pierwszej dziesiątki nie zaszczyciło nas tutaj swoją obecnością i nie musiał się kwalifikować. Temu to dobrze, pierwszy sezon, w którym tak na prawdę regularnie zaczął się pojawiać na skoczni i już wygrał w Engelbergu, potem był tam trzeci i nazbierał trochę tych punktów, a człowiek porządny, taki jak ja ciężko trenuje tyle lat i co i najlepsze osiągnięcie to piąte miejsce i gdzie tu sprawiedliwość? No nic, może w Soczi na normalnej skoczni mi się poszczęści?
Usiadłem na belce, odepchnąłem się kiedy tylko Łukasz machnął flagą i pojechałem. Zdecydowanie wolę mniejsze skocznie, no ale bardzo chciałem się tu dobrze zaprezentować, udowodnić, że wybranie mnie do olimpijskiej reprezentacji to była dobra decyzja. Wyjście z progu chyba troszkę spóźniłem, ale nie ważne trzeba było wyciągnąć z tego skoku co się da, ale w granicach rozsądku... no i 135,5 metra... eh co to jest w porównaniu z rekordem Ahonena- 152 metry, ale w tych warunkach to i tak dobrze. Odpiąłem narty, pomachałem do grupy kibiców z biało- czerwoną flagą, którzy stali zaraz za barierką i podszedłem do Sobczyka. Szybko ubrałem kurtkę i zacząłem się rozglądać za tą moją "kuzynką". Oczywiście nigdzie jej nie było, nikt jej nie widział. Świetnie... i co zamiast przyglądać się jak idzie pozostałym, czy analizować z Klimowskim co było nie tak muszę biegać i szukać tej kretynki, jeszcze tego brakuje, żeby jakiś dziennikarz ją złapał. No kompromitacja na skale światową jak to się wyda.
Ruszyłem w kierunku domków skoczków próbując zlokalizować jej położenie i na całe szczęście nie musiałem długo szukać. Stała sobie zadowolona i gawędziła o czymś z Wellingerem. Oj choroba zwana "majkomanią" stanowczo za szybko wypłynęła po za naszą kadrę.
-O Maciek! Muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo sympatyczną kuzynkę!- krzyknął ten pożal się Boże idol nastolatek. No cudownie jeszcze chwila i zaczną się o nią bić...
-Ta...- mruknąłem- Ale przepraszam teraz musimy iść.- Majka pożegnała się z Niemcem i niezbyt zadowolona poszła za mną. Świetnie przegapiłem przez nią skok Piotrka i to całkiem niezły skok na ponad 140 metrów. Świetnie, cudownie!
-Te najlepszy skoczek świata, możesz mi powiedzieć dlaczego muszę za Tobą łazić i nie mogę sobie normalnie porozmawiać z Andreasem?- oburzyła się. Świetnie jeszcze jej mam pozwolić na romansowanie z każdym, a potem doprowadzi to do trzeciej skokowej wojny światowej!
Maja:
Byliśmy na kwalifikacjach, no niestety Maciek się zakwalifikował i do tego z całkiem dobrym wynikiem... eh, a miałam taką cichą nadzieję, że mu się nie uda, albo się połamie, zabije i wykluczy go to ze startów zarówno tu, jak i na olimpiadzie. No, ale nie musiał mieć idiota szczęście. Jeszcze przerwał mi ciekawą rozmowę z Andreasem Wellingerem i był wielce oburzony, że w ogóle miałam śmiałość się odezwać do kogokolwiek poza polakami. Co czy on na prawdę myśli, że ja na prawo i lewo będę wszystkim rozpowiadać, że nie jesteśmy rodziną..., żeby mnie stąd wyrzucili w ekspresowym tempie? No idiota, na prawdę. No, ale trudno taki już on jest i nic z tym nie zrobię. Teraz trzeba jakoś przeżyć tą noc. Kretyn rozłożył się na podłodze i mam nadzieję, że nic mu nie wpadnie do tej głupiej łepetyny i nie zamarzy mu się przenieść do łóżka bo go wyrzuca, ale na balkon!
Świetnie! Trzecia w nocy, a ten chrapie jak lokomotywa i jeszcze się wierci na tym skrzypiącym materacu, który przytargał od któregoś z jego kolesi, tak że się spać nie da. Co on sobie wyobraża, sam tu nie jest. Przekręciłam się na drugi bok, potem znowu, ale nic to nie dało. Święty by nie wytrzymał w takich spartańskich warunkach!
Wstałam i do niego podeszłam wcale nie starając się być cicho, przewróciłam po drodze krzesło robiąc sporo hałasu, ale oczywiście na nim to nie zrobiło żadnego wrażenia, mruknął tylko coś pod nosem i spał jak kamień nadal chrapiąc. Zsunęłam z niego kołdrę- nic, szturchnęłam go w ramie- nic, kopnęła go - nic, cholera jasna, najwyższa pora przejść do drastyczniejszych metod. Poszłam do łazienki, nalałam zimnej, wręcz lodowatej wody do kubka i ruszyłam z powrotem, niestety kiedy już miałam wylać zawartość naczynia na jego głowę, zahaczyłam nogą o kabel z jego laptopa, strącając go z półki i przewróciłam się wprost na Maćka, oblewając nie tylko jego wodą, ale również komputer, ścianę, książki leżące obok i ogólnie wszystko w koło.
-Pogięło Cię do reszty?!- krzyknął spychając mnie na podłogę.
-Chyba Ciebie! Jak można tak chrapać! Ciesz się, że nie posunęłam się do brutalniejszych czynów!- wrzasnęłam odgryzając mu się. No bo co, on może na mnie tak bezkarnie krzyczeć skoro jak by nie było mnie obudził, a ja się tylko za to odwdzięczałam.
-Cicho kretynko! Obudzisz pół hotelu!- mruknął starając się namierzyć pstryczek od lampki nocnej
-Licz się ze słowami!- mam pozwolić żeby mnie bezkarnie obrażał? O na pewno nie!
-Coś ty zrobiła z moim laptopem!- o nie...! Nie byłam świadoma, że doprowadziłam jego sprzęt do takiego stanu...
-Trzeba było nie chrapać, albo przynajmniej się obudzić jak Cię kopałam to nie musiałabym sięgać po wodę!
-Że to niby moja wina! Jesteś nienormalna! Jak ja się mogłem na to zgodzić! Idź się lecz!- teraz to on krzyczał tak głośno, że na pewno słychać go było na drugim piętrze.
-Hamuj!- starałam się go uspokoić, ale było za późno... drzwi się otworzyły i stał w nich niezadowolony Kamil...
Maciek:
Spałem sobie smacznie. Widziałem oczyma wyobraźni jak stoję na najwyższym stopniu podium na igrzyskach, wszyscy mi gratulują, Schlierenzauer patrzy z zazdrością, mama z ciocią płaczą ze szczęścia w pierwszym rzędzie, Kuba z chłopakami szaleją, trener patrzy z niedowierzaniem, a ta kretynka Maja zielenieje ze złości. Och to zdecydowanie był piękny sen, który jakże brutalnie został przerwany... usłyszałem tylko wielki huk i poczułem jak coś ciężkiego na mnie spada, polewając mnie czymś zimnym.
Szybko się zorientowałem co się stało: to ta kretynka się na mnie przewróciła zalewając wodą wszystko do koła. Zlokalizowałem zegar, na którym widniała godzina 3:06 i przetarłem oczy, żeby upewnić się czy na prawdę jest środek nocy. Co do cholery ona robiła o tej porze?! Zrzuciłem ją z siebie, zaświeciłem światło i zobaczyłem coś co podniosło mój poziom gniewu o 100%: ZEPSUŁA, ZALAŁA mój nowiuteńki laptop- prezent od mamy z okazji powołania mnie do kadry olimpijskiej!!! Nie, tak tego nie zostawię, ona musi stąd zniknąć i to już!
Zacząłem na nią krzyczeć i dotarło do mnie, że jestem stanowczo za głośno jak na tą porę doby, kiedy w drzwiach naszego pokoju stanął Kamil.
Kamil:
No żeby się nie można było wyspać, to już są jakieś jaja! Obudziły mnie krzyki dochodzące z pokoju... Mańka! I to krzyki o 3 w nocy! On zwariował? Chce trenera obudzić i wprowadzić go w szał?!
Zaświeciłem lampkę stojącą na szafce nocnej i wstałem cicho z łóżka nie chcąc obudzić Janka. Co jak co, ale on na pewno nie miał kamiennego snu, więc zdziwiło mnie, że hałasy dochodzące od Kota go nie obudziły. Ubrałem klapki i ruszyłem do drzwi. Na korytarzu był już zdenerwowany i niewyspany Klimowski. To znaczyło, że na szczęście Łukasz się nie obudził. Żeby nie robić Mańkowi większych problemów niż już miał, z trudnościami odesłałem go do pokoju i obiecałem, że sprawdzę co się tam dzieję i ich uciszę. Trener odszedł mówiąc coś i nowych zwyczajach i nieszanowaniu siebie na wzajem, a ja bez pukania wpadłem do ich pokoju:
-Możecie mi do cholery powiedzieć co tu się dzieje?- spytałem najspokojniej jak tylko potrafiłem, co nie było wcale proste widząc rozwalony komputer Maćka, rozlaną wszędzie wodę, Majkę siedząca pod ścianą i Kota stojącego nad nią.
-Jej spytaj! Patrz co mi zrobiła!- wrzasnął Kot i momentalnie zatkałem mu jadaczkę dłonią.
-Co ja?! Co ja?! To ten chrapie, że się ściany trzęsą i spać nie daje!- broniła się, a ten gdyby nie ja rzucił by się na nią z pięściami - No i popatrz damski bokser się znalazł!
-Ej do cholery, scisza!- starłem się ich uspokoić, ale Maciek cały czas próbował się mi wyrwać, a Maja coś krzyczała.
-Łatwo Ci mówić! Ja z nią dłużej nie wytrzymam!- oj takiego zdenerwowanego Kota dawno nie widziałem, o ile w ogóle kiedyś widziałem.
- Po pierwsze zamknijcie się w końcu, bo trener za raz przyjdzie i dostanie się nam wszystkim! A po drugie podobno jesteście zgranymi, kochającymi się kuzynkami...
-No właśnie, podobno!- odparł Maniek i wiedziałem już na pewno, że coś tu nie gra.
***
No i mamy kolejny rozdział, tak z okazji dzisiejszego konkursu, którego już nie mogę się doczekać!
Oby Kamilowi i całej spółce poszło jak najlepiej! Trzymamy kciuki! No i może Maciek zrobi jakąś niespodziankę, w końcu małe skocznie to on lubi:)
Pozdrawiam!:)
No i poszło genialnie! Brawo KAMIL !!! Maćkowi też nie wiele zabrakło i Janek ładnie! Brawoo!!!
Wróciłem do niej no i nie miałem wyjścia, musiałem odstąpić jej to wielkie łoże, a sam ułożyć się na twardej podłodze... jak jutro nie będę się mógł ruszać i spadnę na bule to skargi proszę do trenera, albo Kuby, że mnie tak załatwili!
Po obiedzie pojechaliśmy na kwalifikacje. Majka oczywiście usiadła w busie między Dawidem i Jankiem, z czego obaj się bardzo ucieszyli i rozmawiali o czymś zawzięcie, a ja mogłem w końcu porozmawiać z Piotrkiem:
-Te młody jak mogłeś mnie wymienić na Maje? No rozumiem, że jest bardzo atrakcyjna i tak dalej, no ale nie musisz się martwić, jak by na przykład dostała pokój z takim Mustafą to na pewno nic złego by się jej nie stało... a tak to ja będę musiał teraz znosić jego nocne życie, a rano będę musiał go na siłę z wyrka wyciągać!- oburzył się, bo jeśli nie wiecie to Dawid jest nocnym markiem, nieraz kiedy np. Piotrek nie jechał, albo mieliśmy pokój w trójkę to chcieliśmy iść spać o jakiejś ludzkiej porze, bo jak by nie było śniadanie jest zawsze ok. 8 więc trzeba wcześnie wstać, a ten siedział na komputerze przez pół nocy i stukał w tą klawiaturę, albo oglądał jakieś filmiki i spać się nie dało, a rano budzik dzwonił mu piąty, szósty raz, a ten nic i potem przychodziliśmy na skocznie pół przytomni.
-Co ja Ci poradzę?! To trener wymyślił, jeżeli o mnie chodzi to chętnie bym się z Dawidem zamienił...- mruknąłem, no jeszcze nie zwariowałem, żeby z własnej woli być z Mają w jednym pokoju.
-Serio?! he he he no to co zamieniamy się?- zaproponował rozentuzjazmowany, no i co miałem pozwolić, żeby Dawid spał z Mają w jednym łóżku, czy może ja mam w nim spać razem z Wiewiórem. O rany chętnie bym do niej Mustafa posłał, ale jak coś między nimi zajdzie i on się prawdy dowie... cholera, musiałem Piotrkowi odmówić... Postękał trochę, pomęczył no, ale co miałem zrobić? Czuję, że muszę ją mieć cały czas na oku bo coś wywinie, więc będę z nią mieszkał, przynajmniej na razie, jak Ewa przyjedzie do Soczi to może uda mi się je razem ulokować. Ewa ratuj!!!
Warunki na skoczni jak na Willingen, gdzie często wiatr krzyżuje wszystkim szyki, były całkiem dobre. Wszystko działo się w równym tempie, nikt raczej nie został ściągany z belki, było dobrze. Jankowi się udało, przez to, że kilku zawodników z pierwszej dziesiątki nie zaszczyciło nas tutaj swoją obecnością i nie musiał się kwalifikować. Temu to dobrze, pierwszy sezon, w którym tak na prawdę regularnie zaczął się pojawiać na skoczni i już wygrał w Engelbergu, potem był tam trzeci i nazbierał trochę tych punktów, a człowiek porządny, taki jak ja ciężko trenuje tyle lat i co i najlepsze osiągnięcie to piąte miejsce i gdzie tu sprawiedliwość? No nic, może w Soczi na normalnej skoczni mi się poszczęści?
Usiadłem na belce, odepchnąłem się kiedy tylko Łukasz machnął flagą i pojechałem. Zdecydowanie wolę mniejsze skocznie, no ale bardzo chciałem się tu dobrze zaprezentować, udowodnić, że wybranie mnie do olimpijskiej reprezentacji to była dobra decyzja. Wyjście z progu chyba troszkę spóźniłem, ale nie ważne trzeba było wyciągnąć z tego skoku co się da, ale w granicach rozsądku... no i 135,5 metra... eh co to jest w porównaniu z rekordem Ahonena- 152 metry, ale w tych warunkach to i tak dobrze. Odpiąłem narty, pomachałem do grupy kibiców z biało- czerwoną flagą, którzy stali zaraz za barierką i podszedłem do Sobczyka. Szybko ubrałem kurtkę i zacząłem się rozglądać za tą moją "kuzynką". Oczywiście nigdzie jej nie było, nikt jej nie widział. Świetnie... i co zamiast przyglądać się jak idzie pozostałym, czy analizować z Klimowskim co było nie tak muszę biegać i szukać tej kretynki, jeszcze tego brakuje, żeby jakiś dziennikarz ją złapał. No kompromitacja na skale światową jak to się wyda.
Ruszyłem w kierunku domków skoczków próbując zlokalizować jej położenie i na całe szczęście nie musiałem długo szukać. Stała sobie zadowolona i gawędziła o czymś z Wellingerem. Oj choroba zwana "majkomanią" stanowczo za szybko wypłynęła po za naszą kadrę.
-O Maciek! Muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo sympatyczną kuzynkę!- krzyknął ten pożal się Boże idol nastolatek. No cudownie jeszcze chwila i zaczną się o nią bić...
-Ta...- mruknąłem- Ale przepraszam teraz musimy iść.- Majka pożegnała się z Niemcem i niezbyt zadowolona poszła za mną. Świetnie przegapiłem przez nią skok Piotrka i to całkiem niezły skok na ponad 140 metrów. Świetnie, cudownie!
-Te najlepszy skoczek świata, możesz mi powiedzieć dlaczego muszę za Tobą łazić i nie mogę sobie normalnie porozmawiać z Andreasem?- oburzyła się. Świetnie jeszcze jej mam pozwolić na romansowanie z każdym, a potem doprowadzi to do trzeciej skokowej wojny światowej!
Maja:
Byliśmy na kwalifikacjach, no niestety Maciek się zakwalifikował i do tego z całkiem dobrym wynikiem... eh, a miałam taką cichą nadzieję, że mu się nie uda, albo się połamie, zabije i wykluczy go to ze startów zarówno tu, jak i na olimpiadzie. No, ale nie musiał mieć idiota szczęście. Jeszcze przerwał mi ciekawą rozmowę z Andreasem Wellingerem i był wielce oburzony, że w ogóle miałam śmiałość się odezwać do kogokolwiek poza polakami. Co czy on na prawdę myśli, że ja na prawo i lewo będę wszystkim rozpowiadać, że nie jesteśmy rodziną..., żeby mnie stąd wyrzucili w ekspresowym tempie? No idiota, na prawdę. No, ale trudno taki już on jest i nic z tym nie zrobię. Teraz trzeba jakoś przeżyć tą noc. Kretyn rozłożył się na podłodze i mam nadzieję, że nic mu nie wpadnie do tej głupiej łepetyny i nie zamarzy mu się przenieść do łóżka bo go wyrzuca, ale na balkon!
Świetnie! Trzecia w nocy, a ten chrapie jak lokomotywa i jeszcze się wierci na tym skrzypiącym materacu, który przytargał od któregoś z jego kolesi, tak że się spać nie da. Co on sobie wyobraża, sam tu nie jest. Przekręciłam się na drugi bok, potem znowu, ale nic to nie dało. Święty by nie wytrzymał w takich spartańskich warunkach!
Wstałam i do niego podeszłam wcale nie starając się być cicho, przewróciłam po drodze krzesło robiąc sporo hałasu, ale oczywiście na nim to nie zrobiło żadnego wrażenia, mruknął tylko coś pod nosem i spał jak kamień nadal chrapiąc. Zsunęłam z niego kołdrę- nic, szturchnęłam go w ramie- nic, kopnęła go - nic, cholera jasna, najwyższa pora przejść do drastyczniejszych metod. Poszłam do łazienki, nalałam zimnej, wręcz lodowatej wody do kubka i ruszyłam z powrotem, niestety kiedy już miałam wylać zawartość naczynia na jego głowę, zahaczyłam nogą o kabel z jego laptopa, strącając go z półki i przewróciłam się wprost na Maćka, oblewając nie tylko jego wodą, ale również komputer, ścianę, książki leżące obok i ogólnie wszystko w koło.
-Pogięło Cię do reszty?!- krzyknął spychając mnie na podłogę.
-Chyba Ciebie! Jak można tak chrapać! Ciesz się, że nie posunęłam się do brutalniejszych czynów!- wrzasnęłam odgryzając mu się. No bo co, on może na mnie tak bezkarnie krzyczeć skoro jak by nie było mnie obudził, a ja się tylko za to odwdzięczałam.
-Cicho kretynko! Obudzisz pół hotelu!- mruknął starając się namierzyć pstryczek od lampki nocnej
-Licz się ze słowami!- mam pozwolić żeby mnie bezkarnie obrażał? O na pewno nie!
-Coś ty zrobiła z moim laptopem!- o nie...! Nie byłam świadoma, że doprowadziłam jego sprzęt do takiego stanu...
-Trzeba było nie chrapać, albo przynajmniej się obudzić jak Cię kopałam to nie musiałabym sięgać po wodę!
-Że to niby moja wina! Jesteś nienormalna! Jak ja się mogłem na to zgodzić! Idź się lecz!- teraz to on krzyczał tak głośno, że na pewno słychać go było na drugim piętrze.
-Hamuj!- starałam się go uspokoić, ale było za późno... drzwi się otworzyły i stał w nich niezadowolony Kamil...
Maciek:
Spałem sobie smacznie. Widziałem oczyma wyobraźni jak stoję na najwyższym stopniu podium na igrzyskach, wszyscy mi gratulują, Schlierenzauer patrzy z zazdrością, mama z ciocią płaczą ze szczęścia w pierwszym rzędzie, Kuba z chłopakami szaleją, trener patrzy z niedowierzaniem, a ta kretynka Maja zielenieje ze złości. Och to zdecydowanie był piękny sen, który jakże brutalnie został przerwany... usłyszałem tylko wielki huk i poczułem jak coś ciężkiego na mnie spada, polewając mnie czymś zimnym.
Szybko się zorientowałem co się stało: to ta kretynka się na mnie przewróciła zalewając wodą wszystko do koła. Zlokalizowałem zegar, na którym widniała godzina 3:06 i przetarłem oczy, żeby upewnić się czy na prawdę jest środek nocy. Co do cholery ona robiła o tej porze?! Zrzuciłem ją z siebie, zaświeciłem światło i zobaczyłem coś co podniosło mój poziom gniewu o 100%: ZEPSUŁA, ZALAŁA mój nowiuteńki laptop- prezent od mamy z okazji powołania mnie do kadry olimpijskiej!!! Nie, tak tego nie zostawię, ona musi stąd zniknąć i to już!
Zacząłem na nią krzyczeć i dotarło do mnie, że jestem stanowczo za głośno jak na tą porę doby, kiedy w drzwiach naszego pokoju stanął Kamil.
Kamil:
No żeby się nie można było wyspać, to już są jakieś jaja! Obudziły mnie krzyki dochodzące z pokoju... Mańka! I to krzyki o 3 w nocy! On zwariował? Chce trenera obudzić i wprowadzić go w szał?!
Zaświeciłem lampkę stojącą na szafce nocnej i wstałem cicho z łóżka nie chcąc obudzić Janka. Co jak co, ale on na pewno nie miał kamiennego snu, więc zdziwiło mnie, że hałasy dochodzące od Kota go nie obudziły. Ubrałem klapki i ruszyłem do drzwi. Na korytarzu był już zdenerwowany i niewyspany Klimowski. To znaczyło, że na szczęście Łukasz się nie obudził. Żeby nie robić Mańkowi większych problemów niż już miał, z trudnościami odesłałem go do pokoju i obiecałem, że sprawdzę co się tam dzieję i ich uciszę. Trener odszedł mówiąc coś i nowych zwyczajach i nieszanowaniu siebie na wzajem, a ja bez pukania wpadłem do ich pokoju:
-Możecie mi do cholery powiedzieć co tu się dzieje?- spytałem najspokojniej jak tylko potrafiłem, co nie było wcale proste widząc rozwalony komputer Maćka, rozlaną wszędzie wodę, Majkę siedząca pod ścianą i Kota stojącego nad nią.
-Jej spytaj! Patrz co mi zrobiła!- wrzasnął Kot i momentalnie zatkałem mu jadaczkę dłonią.
-Co ja?! Co ja?! To ten chrapie, że się ściany trzęsą i spać nie daje!- broniła się, a ten gdyby nie ja rzucił by się na nią z pięściami - No i popatrz damski bokser się znalazł!
-Ej do cholery, scisza!- starłem się ich uspokoić, ale Maciek cały czas próbował się mi wyrwać, a Maja coś krzyczała.
-Łatwo Ci mówić! Ja z nią dłużej nie wytrzymam!- oj takiego zdenerwowanego Kota dawno nie widziałem, o ile w ogóle kiedyś widziałem.
- Po pierwsze zamknijcie się w końcu, bo trener za raz przyjdzie i dostanie się nam wszystkim! A po drugie podobno jesteście zgranymi, kochającymi się kuzynkami...
-No właśnie, podobno!- odparł Maniek i wiedziałem już na pewno, że coś tu nie gra.
***
No i mamy kolejny rozdział, tak z okazji dzisiejszego konkursu, którego już nie mogę się doczekać!
Oby Kamilowi i całej spółce poszło jak najlepiej! Trzymamy kciuki! No i może Maciek zrobi jakąś niespodziankę, w końcu małe skocznie to on lubi:)
Pozdrawiam!:)
No i poszło genialnie! Brawo KAMIL !!! Maćkowi też nie wiele zabrakło i Janek ładnie! Brawoo!!!
Ciśnienie mi sie podnosi jak czytam to co Majka wyprawia. Dostała taką szanse od losu, a zachowuje się jakby to ona była tam najważniejsza. ;/ Z całego serca współczuje Maćkowi, to będzie cud jak chłopina wyjdzie cało z tego całego przedstawienia ;c
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz:)
UsuńNo tak Maciek nie ma łatwo, ale kto wie jak to się dalej potoczy...
Pozdrawiam:)
O jezusie.. uwielbiam ten blog!
OdpowiedzUsuńHahhaha.. a ja myślałam, że będą razem w jednym łóżku spać (XD), a tutaj Maciek na twardej podłodze został zmuszony spać dx No, ale hahhaha.. mogę sobie wyobrazić minę naszego Maćka, kiedy spostrzegł co Maja zrobiła z laptopem XD
Heh.. co do tej 'majkomani' to nie takie głupie. bo jak widać, dziewczyna sobie zaczyna szaleć coraz bardziej! najpierw Dawid, Janek a teraz Niemcy?
Ojoj, Kamil coś podejrzewa. Będzie się działo! :D
PS. Przepraszam Cię za tak nieudolny komentarz, ale za niecałe pół godziny zacznie się konkurs i... sama rozumiesz, prawda?:**
Dziękuję za komentarz:) Wcale nie jest nieudolny, ale rozumiem bardzo dobrze ta przed konkursową atmosferę, ja też tuta szaleje, jeszcze chwila! Musi być dobrze!:D
UsuńA co do Majki to będzie się działo:) Zobaczymy kogo jeszcze "zaczaruje":)
Pozdrawiam:*
Cofnęłam się do poprzednich rozdziałów, a to się u mnie nie zdarza prawie nigdy, bo cierpię na permanentny brak czasu, więc gratulacje dla Ciebie, że jesteś tego przyczyną;D
OdpowiedzUsuńTak mnie ta intryga... zaintrygowała, że koniecznie musiałam się cofnąć do rozdziału pierwszego i prologu, żeby zobaczyć, co tam tak naprawdę jest grane. A jest bardzo dużo i muszę przyznać, że będzie wielka haja, jak sprawa się rypnie:D Dam głowę, że to stanie się w najmniej spodziewanym i najmniej odpowiednim momencie, ale do tego czasu... Do tego czasu czeka mnie kupa śmiechu;D Mnie, bo chyba nie Macieja, który w tej sytuacji najwyraźniej nie widzi niczego zabawnego. Charakterami to ich Kubuś wyraźnie nie dobrał, ale cóż - stało się i teraz przedstawienie musi trwać:)
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Dziękuję za komentarz:) Cieszę się bardzo, że zainteresowała Cię ta historia, ale to dopiero początek, wszystko się rozkręca...:D
UsuńPozdrawiam:)
Te ostatnie godziny przed konkursem były naprawdę straszne! Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak się musieli oni tam czuć w Soczi, skoro my tutaj w Polsce z nerwów nie mogliśmy normalnie funkcjonować! A Kamil jakby nigdy nic siadł i skoczył i to taaaaaaaaaaaaaak :)))))) Jestem przeszczęśliwa tak, że nawet nie jestem jakoś bardzo zła na tę Majkę! Maciuś jest tutaj moim ulubieńcem ^^ Tylko mnie aż skręca z ciekawości co takiego wywinął Kuba :P
OdpowiedzUsuńTak to wczoraj było mega straszne, na niczym się nie mogłam skupić tylko napisałam tu i na orłach rozdział i zaczęłam rysować skoczków, ale kiedy Dawidowi wyszły włosy na siano, dałam sobie spoko i tak się snułam po domu, a potem szaleństwo xD Krzesło połamałam, skacząc xD Kamil jest wielki!!! Liczyłam, że Maciek pokaże trochę więcej, ale i tak było dobrze:D
Usuńa co do przekrętów Kuby wszystko się nie długo zacznie wyjaśniać:D
Pozdrawiam:)
Początek mnie rozbroił totalnie! :D
OdpowiedzUsuńMałżeńskie łoże i ja już mam brzydkie myśli normalnie, przepraszam jakby coś ;)
Potem bohaterka sobie nagrabiła u mnie bo jak można Kotu źle życzyć, ja rozumiem ma swoje odpały itp i mam czasami go serdecznie dosyć, ale nie jest też taki zły, chyba, że to specjalnie ;)
Ogólnie dziękuję z przypomnienie mi jak wczoraj z nerwów odchodziłam xD
I nie sądziłam, że z Kuby niezłego krętacza zrobisz! :D
Swoją drogą jak ciebie nosiło, to trzeba było sobie mnie wyobrazić w samochodzie jak mówiłam do mego lubego "szybciej, szybciej bo na finał trzeba zdążyć!" xD
Rozdział wyśmienity i gratuluję!
Pozdrawiam serdecznie i weny! :D
http://ona-to-on.blogspot.com/
http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz i miłe słowa:D
UsuńTeraz czekamy na weekend w końcu jeszcze dwa konkursy xD
Pozdrawiam:)
Biedny Maciuś jak mi go żal:( Mam nadzieję, że nie będzie musiał długo znosić takiego zachowania, no i Kamil... ciekawe kiedy odkryje prawdę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Zobaczymy zobaczymy jak się to potoczy i czym was zaskoczy:D
UsuńBardzo ciekawie się zrobiło...
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy prawda się wyda ;)
Wyda się wyda w bardzo ciekawym momencie:)
Usuń