środa, 19 lutego 2014

4. Całe życie z wariatami...

     Maciek:

      I Kamil znowu pomógł. Zgodził się żebym następne dwie noce spędził w ich pokoju. Nie wypytywał jak to jest ze mną i Mają, ale wiem że miał na to wielką ochotę. Moja "kuzynka" bardzo się ucieszyła, że ją opuszczam. Niby mi pogratulowała wyniku, ale czuję, że coś tu jest nie tak... oh ja biedny, czemu to trafiło na mnie?!
     Następny konkurs nie wyszedł mi najlepiej, cholerne 16 miejsce... ale Kamil wygrał! I tak jak mówiłem przegonił Prevcika! Znów mamy lidera!

     Spakowałem wszystkie moje rzeczy i zataszczyłem walizki do busa. Oczywiście zamieszanie, bo co... mistrz nasz Pietrek paszport zgubił. Przeszukaliśmy cały ich pokój, torby, szafki, łóżka, wszystkie szpary i zakamarki za meblami i nic. Myślałem, że go zatłukę no bo jak można paszport zgubić?! Jestem przekonany, że jak byśmy mieli razem pokój to nie było by takich problemów. Ja go zawsze jakoś uspakajałem, ogarniałem, a on mnie rozśmieszał, taki to był nasz duet, idealny, zgrany, przyjaciele na skoczni i po za nią!
Z uwagi na to, że czasu do wyjazdu na lotnisko było coraz mniej, trener prawie chodził po ścianach ze zdenerwowania. Wszyscy bez wyjątku zaangażowali się w poszukiwania paszportu, nawet Maja, ale jestem przekonany, że gdyby to chodziło o moją zgubę (do czego by oczywiście nigdy nie doszło) to w życiu by nie pomogła tylko by się cieszyła, że nigdzie nie pojadę...
     -Maniuś no, ty jesteś taki mądry... no Maniek, Maniek gdzieżem ja mógł to wsadzić?- mruczał Wiewiór.
     -Piotrek mnie pytasz?! Weź się ogarnij bo się przez Ciebie spóźnimy!- krzyknąłem bo to już na prawdę była przesada, co on wyrzucił ten dokument do kosza, czy gdzieś utopił, czy w swoim roztargnieniu fanom na pamiątkę dał... no to by było bardzo prawdopodobne.
Po raz setny starannie i dokładnie przeglądałem rzeczy w jego plecaku, bo a nóż się gdzieś zapodział i to przeoczyłem, kiedy Janek krzyknął tak głośno, że odruchowo uderzyłem bolącą już głową w drzwi od szafki, chcą sprawdzić co Ziobrze się tym razem działo. Ah biedny ja i biedna moja rozwalona głowa... sto światów z nimi wszystkimi.
     -Mam! Mam! Mam!- krzyczał Janek i wymachiwał mi przed oczami paszportem Piotrka. -W dawidowej torbie był!- wrzasnął dumny z siebie. No tak oczywiście, że tez nie wpadłem na to, ze kretyn Kubacki pozbierał co nie jego... to jego druga wada, zaraz po tym nocnym życiu. Pakuje się szybko i byle jak biorąc czasem nie swoje rzeczy. Kiedyś podczas jakiegoś zgrupowania musiałem z nim mieszkać bo Piotrka dzieciaki coś się pochorowały i musiał z nimi zostać no i zgarnął mój telefon. Kiedy już zacząłem godzić się z tym, że gdzieś go zgubiłem, oświadczył, że coś mu dzwoni w plecaku. No cóż... całe życie z wariatami...
Zabrałem mu ten dokument i poszedłem szukać chłopaków, którzy prawdopodobnie przeszukiwali jadalnie i recepcję. Można powiedzieć, że Janek w ostatniej chwili znalazł zgubę, bo jak tylko wyszedłem na korytarz to trener oświecił mnie, że jak zaraz nie wyjedziemy to do Soczi pójdziemy piechotą.

Maja:


     No tak jak dzisiaj to się jeszcze nigdy nie uśmiałam. Te kretyny zwane skoczkami narciarskimi i głównymi kandydatami do olimpijskich medali przeszli samych siebie. Piotrek, który swoją drogą ma jakąś wyjątkową więź z Mańkiem zgubił gdzieś swój paszport. Chcąc czy nie chcąc musiałam im pomóc szukać. Nie wiem jakim trzeba być niemotą, żeby coś takiego zrobić i to przed samymi igrzyskami?! Przegrzebaliśmy cały ich pokój, a potem resztę hotelu, kiedy mój "kuzyn" przylazł z wiadomością, że Janek w Kubackiego rzeczach znalazł zgubę! No i jak tu z nimi nie zwariować. Piotrek od razu zaczął się z Dawidem wykłócać, wybuchło zamieszanie, które bohatersko ogarnął Kamil, zanim ich biedny trener, będący u kresu wytrzymałości przylazł i załamał nad nimi ręce. No jak dzieci... co ja tu robię? Mam nadzieję, ze ich zachowanie nie jest zaraźliwe!


    Kiedy w końcu wszyscy wpakowali się do busa, mogliśmy nareszcie jechać na lotnisko, a potem  do Soczi! Rosjo nadciągam!!!




Soczi:



Kamil:



      Igrzyska czas zacząć! Po długiej i jakże męczącej drodze dotarliśmy do wioski olimpijskiej. Te moja gamonie drużynowe się pokłóciły o piotrkowy zagubiony paszport, który się znalazł w Kubackiego torbie i nie odzywali się do siebie cała drogę. Maciek próbował jakoś sytuację załagodzić, ale po kilku nieudanych próbach dał sobie spokój i również obrażony nałożył na uszy słuchawki i nie reagował nawet na uwagi trenera. Eh... znam ich dobrze, poboczom się poboczom i im przejdzie.


W hotelu oczywiście znów jakieś problemy, mianowicie moja akredytacja okazała się wadliwa i wybuchło małe zamieszanie, ale coś poprawili i zapewniali, że będzie dobrze... no mam taką nadzieję.
Co do Majki i Maćka to nie chciałem tak w prost zapytać jak to między nimi jest, wiem jaki jest młody Kot, z nim trzeba delikatnie, może jak się z Kubą spotkam to czegoś się dowiem. Na pewno coś nie gra; Maja sama poszła do trenera i poprosiła, żeby dał jej pokój jedno osobowy bo niby nie może się skupić na pisaniu pracy, ale ja jestem prawie w stu procentach pewny, że to nie o to chodzi...

Maciek:


     No i nareszcie dotarliśmy do Soczi! Niestety Ewa nie przyjechała, rozchorowała się biedna, ale ku mojej wielkiej uciesze moja "kuzynka" sama poprosiła trenera żebyśmy mieszkali osobno, więc jak za starych, dobrych, spokojnych czasów dostałem pokój z Piotrkiem. Ten zdążył się oczywiście śmiertelnie obrazić na Dawida za ten paszport, więc wyobraźcie sobie jego minę jak Kubacki stanął w naszych drzwiach i oświadczył, że z nami mieszka bo nie ma z kim. Na szczęście szybko udało mi się ogarnąć sytuację i powrócił stary Piotrek z nieziemskim poczuciem humoru... no ale cóż, trzeba będzie znosić to nocne życie przez następne dwa tygodnie...


     Zmęczony podróżą, naskrobałem coś na facebooku do moich fanów, żeby nie pomyśleli, że o nich zapomniałem, wysłałem Kubie smsa z wiadomością, że musimy poważnie porozmawiać przed pierwszym konkursem... (mam nadzieję, że mamie wszystko wytłumaczył)... no i poszedłem spać. Bardzo zaskoczył mnie fakt, że Dawid już dawno spał i nie hałasował jak to miał w zwyczaju więc z zaśnięciem problemów nie miałem.


Na szczęście zasady tutaj były inne niż na normalnych zawodach Pucharu Świata i mogliśmy się porządnie wyspać, a potem spędzić popołudnie na zapoznaniu się z tym jakże urokliwym miejscem bo dopiero o 18 miała się zacząć pierwsza z trzech serii treningowych na normalnej skoczni, czyli tej którą Kocury lubią najbardziej!
Umówiłem się z Kubą na poobiednią kawę w jednej z tutejszych kawiarni. Uparł się idiota, że mam Maję wziąć bo on chce się przekonać, czy ona żyje i czy ma się dobrze, nie no świetnie, pewno mu coś nagadała, że mało jej nie pobiłem w nocy. No cóż musiałem ją zabrać, ale w takiej sytuacji nie mogłem spokojnie porozmawiać z bratem... oczywiście ja to zawsze muszę mieć pod górkę!

     -Kubuś!- krzyknęła ta kretynka i uwiesiła się mojemu braciszkowi na szyi jak tylko dotarliśmy do wyznaczonego miejsca.
     -No witaj mała! Jak tam? Mój brat tyran nic Ci nie zrobił??- no tak ja tyran, oczywiście, najlepiej z biednego Maćka zrobić tego najgorszego. Cóż przyzwyczaiłem się do takiego traktowania przez te wszystkie lata...
Porozmawialiśmy sobie spokojnie, podobno Kuba powiedział mamie całą historię, przekręcając trochę powód tego całego zamieszkania, oczywiście stchórzył... po co się przyznawać do własnej głupoty, no ale to jego sprawa, już się nie odzywam! Umówiłem się z nim, że pogadamy na spokojnie po pierwszym konkursie i niestety musiałem już iść. No cóż, medale same się nie zdobędą!

Kuba:


     I spotkałem się z moim nierozgarniętym braciszkiem i z Mają. Ja nie wiem czemu on narzeka. Przecież z niej jest taka miła, poukładana dziewczyna. Wiele razy mi pomogła przed tą całą sytuacją, a do tego przyjaźni się z moją Asią, więc nie mam podstawy sądzić, że jest złą osobą i chce dogryźć Maćkowi tak jak on to ocenia. Mam nadzieję, że z czasem się jakoś dogadają, albo przynajmniej jakoś unormują swoje relacje.

Z tego co Majka mówi, widzę, że jednak inaczej sobie wyobrażała te wyjazdy z kadrą. Ahahaha znam ich, byłem z nimi na kilku wyjazdach i bardzo dobrze ją rozumiem. Czasami dziecinność ich zachowania przekracza wszelkie normy, ale to własnie przez to w reprezentacji jest taka dobra atmosfera, której zazdrości wiele kadr.

Maciek:


     Pierwsze treningi na skoczni, którą Kamil nazwał "Francą" wyszły mi bardzo dobrze! Około stu metrowe odległości dały mi dosyć dobre miejsca i jeszcze bardziej pobudziły moje ambicje. Czułem, że medal jest w moim zasięgu. Normalne skocznie zawsze lubiłem i na nich zawsze szło mi najlepiej, więc nie wiedziałem powodu, żeby nie postawić sobie tak wysokiego celu. Zdaję sobie sprawę, że ktoś kto mnie nie zna, mógłby powiedzieć: "żadnego pucharowego konkursu nie wygrał, a medal na igrzyskach mu się marzy", no, ale na prawdę mnie na to stać. Chciałem na spokojnie przemyśleć sytuację, więc mimo bardzo późnej pory i sporego zmęczenia powiedziałem trenerowi, że wrócę na nogach i udałem się w kierunku parku prowadzącego do wioski olimpijskiej, nie zważając na zdziwienie kolegów.

Pogoda była taka jaką sobie tylko mogłem wymarzyć. Lekko mróz dawał o sobie znać, a z nieba spadały pojedyncze płatki śniegu. Szedłem powoli przed siebie, rozmyślając o przyszłości, może za bardzo się nakręcałem, wiem jakie bolesną bywają porażki, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło. Chciałem wygrać, byłem głodny zwycięstw i sukcesów, chciałem żeby rodzice, Kuba, trenerzy, byli ze mnie dumni. Chciałem utrzeć nosa Mai!

     Od hotelu dzieliło mnie już tylko kilkaset metrów. Przyspieszyłem trochę, bo jednak było już grubo po północy, kiedy usłyszałem krzyk...znajomy krzyk. Podbiegłem w stronę, z której dochodził i zobaczyłem dziewczynę, która rozpaczliwie szarpała się z jakimś mężczyzną. Nie wiele myśląc podbiegłem do nich by pomóc tej niewieście i doznałem szoku...to była Majka!!! Odepchnąłem napastnika i pomogłem jej wstać. Facet się nie podawał, uderzył mnie w brzuch, ale na szczęście niezbyt mocno, w porę zdołałem się obronić i ponownie odepchnąć go tym razem na pobliskie drzewo. Maja coś krzyczała, mężczyzna też, ale nie słuchałem. Przywaliłem mu raz i drugi, ale tak żeby za bardzo go nie uszkodzić. Co jak co, ale krzywdzenie innych nie należało do moich ulubionych zajęć, wręcz tego nie lubiłem, ale zdarzały się sytuacje, w których trzeba było nagiąć troszkę zasady i to właśnie była jedna z nich.
Facet w końcu odszedł, odgrażając się. Nie wiem kto to był, co to był za typ, ale Maja na pewno go znała...eh ta dziewczyna była dla mnie coraz większą zagadką.
     -Nie musiałeś tego robić! Dałabym sobie radę sama!- krzyczała
     -Żartujesz?! Miałem pozwolić, żeby ten gbur coś Ci zrobił?!
     -A bo Ciebie akurat obchodzi co się ze mną dzieje! Na pewno było by Ci na rękę, jak by mi coś zrobił!- po jej policzkach spływało coraz więcej łez.
     -Majka do cholery schowaj swoje humory do kieszeni i powiedz kto to był i o co chodziło!- nie dawałem za wygraną. Na pewno tak nie mogłem tego zostawić.
     -Nie wiem, nie znam go! Zresztą to nie Twoja sprawa, odwal się!- odepchnęła mnie i zaczęła mnie bić, pewno myśląc, że zrobi to na mnie jakieś wrażenie. Cierpliwie czekałem, aż ten napad histerii jej przejdzie, ale w końcu zdecydowałem się go przerwać i chwyciłem ją za ręce. Trochę się wyrywała, ale w końcu ku mojemu zaskoczeniu mocno wtuliła się w moje ramie.
     -To nie jest takie proste...- wyszeptała.
   
***

Eh nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału;( Z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Pozdrawiam!


No niestety konkurs drużynowy nie wypadł tak jak wszyscy by chcieli, ale czwarte miejsce nie jest złe! Chłopcy i tak są genialni! Teraz pora kontynuować walkę o Kryształową Kulę!:)

14 komentarzy:

  1. Hah.. tytuł rozdziału w stu procentach oddaje wyjazdy z naszymi skoczkami. No bo, żeby zaraz przed IO w Soczi zgubić paszport, serio?! No, ale to Pieter, więc nie ma aż takiego zaskoczenia XD
    Ach, jak zawsze - wygórowane ambicje naszego Maciusia daję o sobie znać.
    No i ... tajemnicza końcówka. Ach, jaki bohater z Kota! No, no.. co to się stało, żeby Majka tak bez niczego wtuliła się w maćkowe ramienie? Ciekawi mnie, czy dziewczyna znała swojego napastnika.. może jaka przeszłość, hm?
    Czekam na wyjaśnienie tej sprawy! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... całe życie z wariatami:) No Maciuś stawia sobie bardzo wysoko poprzeczkę, może wypadało by zmienić nastawienie... a Maja, hummm kolejna zagadka na jej temat:P
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział chciałabym się zapytać kiedy bedzie rozdział w drugim twoim opowiadaniu orły kruczka bo czekam na nastepny z niecierpliwością ??????
    Twój drugi blog też jest wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, myślę, że na orłach pojawi się w weekend:)

      Pozdrawiam:D

      Usuń
  3. Fajny rozdział mam nadzieję że Ewa pojawi się w Soczi

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby jakiś przełomowy moment? Sytuacje dofulowane emocjami mają to do siebie, że generalnie zbliżają ludzi, ale w ich przypadku to wcale nie musi być takie oczywiste. Chociaż na pierwszy rzut oka wszystko rokuje dobrze i szkoda tylko, że musiało dojść do tak nieprzyjemnej sytuacji,żeby łaskawie przestali na siebie warczeć.
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczymy czy się tak od razu zbliżą:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że dopiero teraz.
    Maciej w roli bohatera ratującego Majkę od krzywdy z rąk nieznajomego... dobrze, że jej nie zostawił i się nią zaopiekował. Tylko co ta Majka nawywijała w przeszłości ?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka ma bez wątpienia dużooo tajemnic, niedługo powinny się zacząć wyjaśniać:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga i.. nikt mnie nie mógł od niego oderwać. :-)
    Dużo się przy nim naśmiałam, po prostu niezłe akcje wymyśliłaś XD Akcja z paszportem Pietera było powalająca xd
    Końcówka rozdziału bardzo mnie zaciekawiła, zrobiło się poważnie.
    Majka kłóci się z jakimś podejrzanym typem, a Maniek bawi sie w bohatera ^^
    Co ta Majka w przeszłości zrobiła?
    Twoje opowiadanie baaaardzo mnie zaciekawiło i ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną notkę <3

    Możesz informować mnie na ask'u? :-) ask.fm/jaramsieMessim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się spodobało:) Jasne, że mogę informować:)

      Pozdrawiam :*

      Usuń